niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 3

     350 dni PRZED                                                      Nickelback - Far Away
*KIM* 

   Budzę się cała obolała. Ostrożnie otwieram oczy i rozglądam się po pomieszczeniu. Nie mam pojęcia, gdzie się znajduję. Wszystko mnie boli, ale nie obchodzi mnie to. Pokój jest cały biały i pusty, nie ma tu nikogo oprócz mnie. Co się stało? Zamykam na chwile oczy, próbując sobie przypomnieć dlaczego trafiłam właśnie tutaj. Różne obrazy mrugają mi przed oczami, śnieg, auto, skała...Otwieram gwałtownie powieki, wiem co się stało! Gdzie mama?! Gdzie tata?! Gdzie Sky?! Odrywam wszelkie podłączone do mojego ciała rurki. Respirator zaczyna wariować, ale jestem pewna, że dam radę bez niego. Powoli wstaję tym samym zauważając moje obrażenia. Przez szklaną szybę od drzwi widać pielęgniarki, które szybko otwierają drzwi i zatrzymują mnie bym nie wyszła z pomieszczenia. Lekarz uspokaja mnie, lecz nie ma to najmniejszego sensu. Zostawcie mnie! Krzyczy moja podświadomość w głębi, szarpię się unikając silnych rąk pogłębiających uściski na moich ramionach. Łzy mimowolnie płyną z moich oczu niczym z woda z wodospadu. 
- Panno Kimberly, proszę się uspokoić. Wszystko jest dobrze!- mówi starsza kobieta o krągłych kształtach. Przypomina mi nieco mamę mojego kolegi ze szkoły podstawowej w Hollywood. 
- Nic nie jest dobrze! Gdzie jest moja rodzina?- unoszę się, próbując wskórać coś sensownego. Szarpię się ile tylko mam siły, odpychając każdą próbę dotarcia do mojego ciała.Nagle czuję ogromny ból po lewej stronie mojej głowy. Zaczyna się on nasilać i pulsować. Czuję jak odpływam, a moje nogi uginają się... 
                                                                 *    *    *  
   Moje powieki delikatnie unoszą się, pozwalając jaskrawemu światłu na dostanie się tuż do moich źrenic. To samo pomieszczenie z białymi ścianami oraz brakiem mebli, prócz łóżka, na którym leżę i tuż obok niego aparatury. Gdzie jest moja rodzina? Przypominam sobie szarpaninę, która miała miejsce...Nie mam pojęcia kiedy. Nie mam pojęcia jaki jest dzień, która godzina?! Nagle drzwi otwierają się, a w nich staje młody chłopak z kręconymi włosami jak i głęboko zielonymi oczami. 
- Przepraszam, pomyliłem sale- mówi ochrypłym głosem jednocześnie wychodząc mojego pokoju. 
- Nie! Zaczekaj - odwraca się na moje słowa i wlepia spojrzenie w aparaturę stojącą tuż obok łóżka, na którym leżę. - Mógłbyś poprosić lekarza lub pielęgniarkę?- pytam bardzo spokojnie, nie miałam pojęcia, że w tym momencie dam radę wykrztusić z siebie coś o delikatnym tonie. Chłopak kiwnął głową, po czym udał się po kogoś, kto mógłby mi cokolwiek wytłumaczyć. Nie trwało to długo, zaraz przy mnie pojawił się wysoki starszy pan, o lekko siwych włosach. Z tego co zdążyłam wywnioskować z plakietki przyczepionej do lekarskiego, białego fartucha był to ordynator tego oddziału. 
- Panno Smith - Skinął głową w moją stronę.
- Gdzie jest moja mama i tata i siostra? Która godzina? Jaki dzień? - siadam mimo bólu kilku części mojego ciała, ale to nie liczy się dla mnie tak bardzo. Mężczyzna otwiera szeroko oczy i bierze głęboki oddech. 
- Jest godzina 16, cały czas panuje zima i mamy dzień 20 stycznia - niepewnie odpowiada. 
- Jak długo tu jestem? Gdzie oni są?!- podnoszę nieco ton. 
- Tydzień. Pełny tydzień. Nie długo przyjdzie do ciebie Ella. Jest psychologiem...- łzy zaczynają napływać do moich oczu, a usta wyginają się w podkowę. Smutek i ogromny ciężar obejmuje moje serce i duszę. 
- Czy to znaczy, że oni...? - nie mogę dokończyć pytania. Zaczynam płakać, chowając twarz w dłoniach. 
- Bardzo mi przykro Panno Smith- spuszcza głowę w dół i powoli odchodzi w stronę drzwi.
- To nic nie zmieni- płaczę głośno, nawet nie próbuję się przed powstrzymać. Jestem sama, dosłownie sama. Nie zdążyłam się nawet z nimi pożegnać. Nie zdążyłam powiedzieć mama, że przepraszam ją za wszystko i  mocno kocham. Mój tata nie zdążył dowiedzieć się jak bardzo dziękuję mu za całe moje dzieciństwo. Sky... moja maleńka siostrzyczka. Miała dopiero kilka lat. Pierdolone kilka lat! Dlaczego?! Nie daje sobie rady z uczuciami. Kocham ich, tak ogromnie tęsknię, ale nigdy już nigdy przenigdy w całym moim beznadziejnym życiu ich nie zobaczę, nie przytuli mnie już nikt, bo ich nie ma. Oni nie żyją. Na samą myśl i odbijające się w mojej głowie ciężkie słowa coraz bardziej ranią mnie od środka. Jestem bezsilna. To wszystko tak bardzo boli. Płaczę coraz głośniej i mocniej, moja twarz i oczy są całe zapuchnięte. Turlam się po całym łóżku, nie mogąc powstrzymać myśli i toczącej się walki w mojej głowie. Odrywam kabelki, do których jestem podłączona i ruszam chwiejnym krokiem na korytarz. Nie mam siły. Osuwam się przy ścianie w dół chowając moją twarz i zapłakane oczy w dłoniach. Dalej płaczę, mimo że to niczego nie zmieni. Łzy przepływają mi przez palce i lecą po całym moim policzku. W sercu pustka, na zewnątrz nie ma maski ukrywającej uczucia, w głębi żal, ból, smutek. 
- Panno Smith, proszę wstać. Musi Pani nam zaufać- mówi jedna z pielęgniarek, gdy patrzę na nią dostrzegam wielu chorych, którzy wyszli ze swoich pokoi i obserwują mnie
- Nie! Nie mam już nic! Nie potrzebuję was! Poproszę wypis na własne żądanie, jestem pełnoletnia- podnoszę się dalej płacząc. Niewiele widzę, ponieważ łzy przysłaniają mi cały widok i wszystko jest zamazane. 
- W Panienki stanie, nie powinna Pani tego robić- starsza kobieta stara się mnie uspokoić, ale to na nic.
- Pakuję to co mam i żądam wypisu- kobieta kiwa głową i idzie do lekarza. Nie dam rady, nie wiem gdzie pójdę. Dlaczego nie doceniałam tego co miałam wcześniej? Teraz to zrozumiałam... niestety zbyt późno. Nie czuję się dobrze. Po pewnym czasie przyszedł zmartwiony lekarz. Podpisałam papiery, a on wręczył mi ich kopie oraz małą białą karteczkę... 

--------------------------------------------zostaw po sobie pamiątkę---------------------------------------------

Witajcie Kochanie po dość długim czasie. Rozdział pisany na telefonie, więc przepraszam za błędy :) 
Rozdział dedykowany jest Ani Mazur :* proszę bardzo kochana. Jeśli ktoś chce dedyk to proszę podać się w komentarzu. 
Jak wam się podoba? 
Zapraszam na ask.fm którego link jest w zakładce o takiej właśnie nazwie. Tam możecie rozmawiać z bohaterami. 
8kom=next 
Kate x